Teoretycznie na zarobki stewardessy i pilota nie mają wpływu warunki atmosferyczne, bo mają oni procedury, czyli omijają układy burzowe, a jeśli burza jest nad lotniskiem docelowym to wybierają port zapasowy. Tak w teorii wygląda to jeśli chodzi o ważne ograniczenia. Trzeba też pamiętać o tym, że dłuższa trasa konkretnego lotu lub lądowanie w tym zapasowym porcie wyglądają prosto jeśli chodzi o powszechnie obowiązujące w lotnictwie cywilnym procedury, ale inaczej to wygląda z punktu widzenia konkretnej linii lotniczej. Mowa tu rzecz jasna o tym, że linia lotnicza ma z tych przyczyn wyższe koszty funkcjonowania, a to może się dodatkowo przełożyć na jakieś przycinanie pensji lub zwolnienia personelu, o ile sytuacja ekonomiczna na świecie jest dość słabą.
Czy pogoda odbiera pracę?
Pogoda nie musi odbierać pracy stewardessie lub pilotowi, ale może, bo jeśli te skrajne warunki pogodowe utrzymują się przez minimum kilka dni, to loty są odwoływane i co równie istotne linie lotnicze zaliczają straty. Może to rzecz jasna przyczynić się do tego, że część stewardess ma ten nie planowany urlop i to w dodatku taki nie płatny. Sytuacje tego typu mają miejsce i co równie istotne obcinanie wynagrodzenia w tego typu przypadkach jest raczej powiązane z tymi skrajnie nieprzyjaznymi warunkami ekonomicznymi, czyli dzieje się tak dokładnie wtedy gdy ogólnie w świecie panuje kryzys ekonomiczny, bo normalnie linie lotnicza należąca do tych większych jakoś przeboleje stratę tego rodzaju. Istotnym jest też i to, że taka sytuacja powiązana z długo trwającymi śnieżycami trafia się raz na kilka lat. Jednym słowem to nie jakieś zjawisko, które trwa przez cały sezon zimowy, choć istnieją inne nieciekawe zjawiska pogodowe i trafiają się one znacznie częściej. Mowa tu o takiej typowej mgle nad lotniskiem. Ona nie musi być znacznym problemem, ale wiele lokalnych lotnisk nie ma radarów i dlatego gdy pojawia się mgła to stają się one nie dostępnymi, a to psuje plany lokalnym liniom lotniczym.
Chmura pyłu wulkanicznego.
Piloci i stewardessy doskonale wiedzą o tym, że coś takiego jak chmura pyłu wulkanicznego to sytuacja, w której to wiele lotów jest odwoływanych i co najważniejsze to zjawisko nie powinno wpływać na pensje pilotów lub na to czy całe załogi są zwalniane. W teorii nie powinno tak być, ale niestety dzieje się inaczej, bo linie lotnicze na tym wstrzymaniu tracą. Jeśli zaś takie wstrzymanie operacji lotniczych potrwa zbyt długo to rzecz jasna muszą się jakoś ratować przed bankructwem. Czasami nie ma innej opcji od tych zwolnień personelu, bo nie każda linia lotnicza ma fundusze, dzięki którym może przetrwać tę nieciekawą sytuację bez cięcia kosztów. W tej najgorszej sytuacji są wtedy małe lokalne linie lotnicze, które rzecz jasna działają na pograniczu opłacalności i dlatego mogą mieć problem z utrzymaniem personelu, jeśli operacje lotnicze zostaną wstrzymane na jakieś kilka miesięcy.
Typowe burze.
Zjawisko takie jak burza może wpłynąć na zarobki stewardessy lub pilota, ale nie w ten bezpośredni sposób. Mowa tu dokładnie o tym, że burze wywołują opóźnienia, bo piloci muszą takowe omijać i dlatego też samoloty zużywają więcej paliwa, po to by je ominąć lub po to by wylądować w porcie zapasowym. Minus tego rodzaju w praktyce oznacza wyższe koszty, bo samolot pokonuje dłuższą trasę lub ląduje tam gdzie nie trzeba, a potem trzeba daną grupę pasażerów przetransportować do portu docelowego. Takie operacje rzecz jasna kosztują i jeśli coś takiego przytrafi się raz na jakiś czas wtedy gdy gospodarka jest w dobrym stanie, to nie ma problemu, ale jeśli sytuacje tego rodzaju są częstymi i trafiają się wtedy gdy zaostrza się kryzys ekonomiczny, to stewardessy i piloci mają się czego obawiać, bo w czasie kryzysu ekonomicznego utrata pracy to coś co może się wydarzyć i to z dnia na dzień. Jednym słowem jeśli tego typu sprawy nałożą się na siebie to stres danej załogi jest znacznym.
Burza w połączeniu z silnym wiatrem.
Stewardessa ma więcej pracy wtedy gdy burza łączy się z bardzo silnym wiatrem bocznym, bo wtedy musi przyszykować kabinę do lądowania, a piloci rzecz jasna wyliczają to, czy mieszczą się w tych normach przewidzianych w instrukcji danego samolotu. Czynniki tego rodzaju nie znajdują odzwierciedlenia w wysokości pensji pilotów i co równie istotne, ale wpływają na stres załogi, bo na dokładkę dysposytoży konkretnych linii lotniczych chcą utrzymać rozkład połączeń. W tym tkwi spory problem, bo norm bezpieczeństwa trzeba przestrzegać, a nie dążyć do wylądowania na danym lotnisku o konkretnej godzinie.