Czy faktycznie pozwalam dziecku na zbyt wiele?

Czy faktycznie pozwalam dziecku na zbyt wiele?

Za dużo dzieciom pozwalam. Podobno. Choć dzieciaki twierdzą zupełnie odwrotnie, to niektórzy „dorośli” uznają, że moje dzieci mają za dużą swobodę.

Konkrety?

Pozwalam dzieciom biegać na bosaka Najczęściej po trawie. Czasem też po kamieniach, bo u babci na części podwórka wysypane są kamienie. Jasne, że pozwalam!

Ja też biegałam na bosaka, kiedy byłam mała. Miałam to szczęście, że też wychowywałam się na wsi i całe lato mogłam swobodnie bawić się na podwórku. Tak jak moje dzieci teraz. Mogą biegać boso nawet po mokrej trawie. Jest lato, ciepło. Nic im nie będzie. A żeby nie było tak beztrosko to dodam trochę poważnego tonu. Jeżeli jeszcze nie słyszałeś o tym to wiedz, że taki masaż stóp wspomaga rozwój sensoryczny dziecka. Przynajmniej o to nie muszę się martwić.

Pozwalam dzieciom biegać i krzyczeć do woli. No prawie do woli, tak, żeby za bardzo nie przeszkadzały sąsiadom. Ale szczęśliwie u sąsiada też mają dwóch głośnych łobuzów, wiec z reguły nie mam dużych wyrzutów sumienia. Dzieciaki mają możliwość wyrzucenia z siebie tego, co ich w środku gnębi. Jeśli nawet coś ich złości, mogą to z siebie wyrzucić. Tak samo z radością.

Nie muszą tłumić w sobie frustracji ani zasłaniać ust, kiedy wybuchają śmiechem. Mogą to robić tak głośno, jak tylko chcą. W domu czują się bezpiecznie i mogą sobie pozwolić na swobodne wyrażenie uczuć tych pozytywnych, ale i tych negatywnych.

Pozwalam dzieciom wskakiwać do basenu w ubraniach

Tak. Do naszego prywatnego, malutkiego basenu. Tak, jeśli dzieci zapomną się w zabawie podczas upalnego popołudnia. Co więcej – nie widzę w tym nic złego! Latem ubrania szybko schną na słońcu (dzieci również).

Pozwalam dzieciom jeść owoce z krzaków.

Owoce z krzaków rosnących w naszym ogródku. Pozwalam im również zrywać chwasty, trawę, nawet, jeśli czasem poparzą się pokrzywą lub ukłują ostem. Pozwalam im biegać za motylami i bać się pająków.

Pozwalam dwulatkowi bawić się nożyczkami

Czego, jak czego, ale nożyczek, papieru i kleju u nas w domu nie brakuje. Zatem Mikołaj bawi się nożyczkami już od dawna. Dzięki temu sprawnie trzyma je w dłoniach i mam nadzieję, nie będzie miał w przedszkolu problemu z wycinankami. Mądra głowa wtrąciłaby tutaj, że rozwijamy tym samym małą motorykę, czyli sprawność dłoni.

Starszakom pozwalam samodzielnie korzystać z gorącego kleju. I żyją. Poza tym, że notorycznie psują pistolet z gorącym klejem, to większych problemów z tym nie mamy. Dzięki temu teraz, kiedy pisze te słowa dzieci (cała trójka) konstruuje ze starego kartonu budę dla psa, sklejając elementy gorącym klejem. W zgodzie, bez kłótni i bez poparzeń.

Pozwalam dzieciom pytać o wszystko

Nawet, jeśli to są pytania dla mnie niewygodne, powszechnie uznawane za krępujące czy wstydliwe. Nie pozostawiam ich bez odpowiedzi. Jeśli uznam, że potrzebuję czasu na to, żeby znaleźć właściwą odpowiedź, też mówię dzieciom o tym wprost. Nie zmieniam tematu, nie mówię, że jesteś na to za mały, na pewno nie zrozumiesz, wiec porozmawiamy jak dorośniesz. Myślę, że każdą rzecz można dziecku wytłumaczyć stosownie do jego wieku i możliwości poznawczych.

I owszem, są rzeczy, na które dzieciom nie pozwalam. Takie jak zaleganie na kanapie przed telewizorem przez pół dnia. Opychanie się słodkimi batonikami i opijanie kolorowymi soczkami. Robienie krzywdy sobie i innym. I pewnie jeszcze kilka innych.

Jednak jestem przekonana, że moja lista ograniczeń, wynikająca z miłości i dbałości o zdrowy rozwój dzieci w zupełności wystarcza. Nie muszę mówić nie, bo nie, kiedy tylko jest mi wygodnie. Nie muszę ograniczać chęci poznawania, ciekawości świata i radosnej zabawy dzieci.

Interesuje mnie Twoja opinia. Czy uważasz, że faktycznie za dużo dzieciom pozwalam? Ciekawe czy Ty też pozwalasz dziecku na zbyt wiele?