Od czego zależy zadowolenie z życia?

Od czego zależy zadowolenie z życia?

Czy znasz kogoś niezadowolonego ze swojego życia? Na pewno. A czy Ty jesteś ze swojego życia zadowolony? Czy masz wymarzoną pracę? Czy pracujesz tyle ile chcesz? Czy zarabiasz wystarczając dużo i masz wystarczająco dużo wolnego czasu? Czy możesz spełniać swoje marzenia? Czy wstajesz rano z radością i nie możesz się doczekać, co przyniesie nowy dzień? Jeśli odpowiedź na którekolwiek pytanie brzmi nie, to zastanów się chwilę skąd to poczucie. Przypomnij sobie, czym to tłumaczysz i jak swoją sytuację życiową najczęściej tłumaczą inni. Jeśli dobrze się wsłuchasz, zaobserwujesz, że większość osób dookoła nas narzeka na to, czego nie ma. Nie cieszą się tym, co mają, skupiają się tylko na braku. Jednocześnie też niewiele robią, żeby niepożądany stan rzeczy zmienić.

Najczęściej słyszy się narzekania w stylu: „szef jest głupi/skąpy”, „w kraju jest źle”, „mamy kryzys”, „trzeba się naharować za marne grosze”, „życie jest ciężkie”, „miałem ciężkie dzieciństwo”, „życie jest niesprawiedliwe”, „nie miałem bogatych rodziców”, „tamten dostał prace po znajomości”, „ten jest bogaty, bo okradł innych” i tak dalej.

Często narzekamy, jednak prawda jest taka, że mamy takie życie, jakie sobie stworzyliśmy. Tak, tylko my sami jesteśmy odpowiedzialni za nasze życie. Nikt inny. Życie jakim żyjemy powstało w wyniku naszych decyzji i czynów. Nikt za nas tego nie zrobił. Sami dokonaliśmy wyborów, które doprowadziły nas tu, gdzie teraz jesteśmy. Obwinianie innych za nasze niepowodzenia i nieudane życie nic nie pomoże. To nie szef, ani mąż, ani rodzice sprawili, że jesteśmy tu gdzie jesteśmy. To my sami tutaj doszliśmy i nikt ani nic nie miało na to wpływu.

Wiem, że może się to wydawać oburzające i zaskakujące. Ale prawda jest taka, że za nasze życie odpowiadamy tylko my i tylko my mamy moc sprawczą, aby je zmienić. Rodzice nie rozwiążą za nas problemów małżeńskich czy wychowawczych. Mąż nie pomoże nam w relacjach z przełożonym czy podwładnymi. Szef nie wyciągnie nas z długów. Jednak zwykle nie chce nam się brać odpowiedzialności za to, jak wygląda nasze życie. Przecież nawet jeśli nie jest idealnie, to przynajmniej jest nam dobrze znane, bezpieczne i wiemy czego się po nim spodziewać. Wzięcie odpowiedzialności za swoją sytuację jest trudne, bo wiąże się z tym, że gdy coś nam idzie dobrze, to musimy przyznać, że dzięki nam tak się dzieje, ale gdy idzie coś źle, to też zawdzięczamy to tylko sobie. A to dość mało komfortowa świadomość. Bowiem lepiej i wygodniej jest zrzucać winę na wszystko dookoła, z politykami, cudzoziemcami, szefem, panią w sklepie i własnymi rodzicami włącznie. Czujemy się wtedy rozgrzeszeni.

Pytanie jednak czy takie życie nam odpowiada. Czy jesteśmy w nim szczęśliwi i czy niczego nam nie brakuje? Czy masz czasami poczucie, że chciałbyś czegoś więcej niż egzystencji z dnia na dzień? Czy uważasz, że zasługujesz na więcej? Czy wierzysz, że mógłbyś mieć i zrobić więcej?

Jeśli tak, jedynym rozwiązaniem, które może doprowadzić do zmiany i poprawy Twojego życia, jest wzięcie za nie pełnej odpowiedzialności. Niektórzy muszą czasami mocno dostać po głowie i przejść swoje, aby znaleźć w sobie odwagę, odbić się od dna i zacząć wprowadzać zmiany. I paradoksalnie takie osoby częściej coś zmieniają. Ponieważ zostały doświadczone przez życie w ten czy inny sposób, np. rozstały się ze współmałżonkiem, przeżyły ciężki wypadek, straciły kogoś bliskiego, straciły pracę, maja w sobie więcej odwagi, by wyjść ze swojej strefy komfortu i zacząć wprowadzać zmiany. Natomiast Ci, którzy wprawdzie narzekają, ale nie znaleźli się w podbramkowej sytuacji, boja się stracić tego, co mają. Niestety, zwykle taka postawa prowadzi do tego, że ich sytuacja się nie polepsza, chociaż mogłaby.

Każda zmiana oznacza ryzyko, ale najlepiej oswoić się z ryzykiem. W dzisiejszym świecie bowiem zmienia się wszystko i to zmienia się nieustannie. Dzisiaj pracujemy w jednym miejscu, a jutro będziemy zmuszeni do szukania innego. Dzisiaj daną czynność wykonują ludzie, jutro będziemy się musieli nauczyć obsługi komputera, który to będzie robił. Im szybciej nauczymy się akceptować zmiany, albo nawet je lubić, tym łatwiej będzie nam żyć i tym szybciej zaczniemy żyć pełnią życia. Swoja strefę komfortu, dającą nam poczucie bezpieczeństwa, dobrze jest czasami opuścić i wprowadzić do naszego życia coś nowego i świeżego.

Tak samo, jak to co dzieje się w naszym życiu, jesteśmy odpowiedzialni za to, co odczuwamy – za nasze emocje. To, że jesteś smutna, nie jest winą twojego męża ani szefa. Jesteś smutna, bo to uczucie powstało w Twojej głowie poprzez Twoje własne myśli i przekonania. To wynik tego, jak postrzegasz sytuacje i okoliczności, w których się znalazłaś. Dobra wiadomość jest taka, że o ile na szefa i męża masz niewielki wpływ, to na własne myśli, przekonania i reakcje możesz mieć ogromny, jeśli tylko zechcesz. Zamiast koncentrować się na tym, co dzieje się poza Tobą (na co i tak nie masz zazwyczaj wpływu), skup się na tym co czujesz i co dzieje się wewnątrz Ciebie. To ogromny krok w przejmowaniu odpowiedzialności za swoje życie.

Tak, jak za emocje, odpowiadasz też za swoje myśli. Kontrola tego, co się dzieje w naszych głowach nie jest prosta. Często mówi się, że myśli po prostu przychodzą i nie chcą odejść albo, że trzeba bić się z myślami. Jednak walka nie jest dobrym rozwiązaniem. Powoduje stres i napięcie, przez co blokuje możliwość zmiany. Jeśli więc w Twojej głowie pojawiają się natrętne myśli, nie walcz z nimi, odpuść. Zrelaksuj się i daj im swobodnie płynąć. Nasze myśli nie pojawiają się znikąd, sami je tworzymy. Pierwszym krokiem do przejęcia kontroli nad myślami jest uważna obserwacja tego, co się pojawia w głowie. Gdy poznamy swoje wzorce myślowe i zobaczymy w jakich sytuacjach reagujemy negatywnie, łatwiej będzie zamienić myśli, które szkodzą w myśli, które ułatwiają życie. Nie zapominajmy, że to nasze myśli kreują naszą rzeczywistość, zarówno wewnętrzną (psychiczną), jak i zewnętrzną (materialną, itp.).

W konsekwencji, okazuje się, że nasze życie zależy głównie od nas. Oczywiście, że są pewne warunki zewnętrzne, które albo ułatwiają rozwój i osiągnięcie dostatku duchowego i materialnego, albo go znacznie utrudniają. Chociaż na warunki i okoliczności same w sobie często nie mamy wpływu (nie zmienimy swojego pochodzenia, doświadczeń z dzieciństwa, nie mam bezpośredniego wpływu na gospodarkę swojego kraju), to od nas zależy jak je postrzegamy. Trudności można traktować jak przeszkody nie do pokonania albo jak wyzwania. Można powiedzieć, że „nic na to nie poradzę” albo zacząć cokolwiek zmieniać w swoim życiu i szukać nowej perspektywy.

Pamiętaj, że każdą sytuacje można obejrzeć z wielu stron. Najczęściej my subiektywnie postrzegamy ją tylko z jednej. Jednak przy odrobinie wysiłku będziemy w stanie znaleźć też inne jej konteksty i warianty. Z takiego postrzegania właśnie biorą się nowe możliwości. Kiedy zatem znajdziesz się w trudnej dla Ciebie sytuacji zadaj sobie kilka pytań, np.: „jak mogę ją zmienić”, „czego mogę się z niej nauczyć”, „ do czego mogę ją wykorzystać”, „co ona mi daje”, itp., a później przeanalizuj odpowiedzi. Pamiętaj, aby zachować spokój. Jeśli trzeba daj sobie czas, aby nabrać dystansu. W końcu rozwiązania pojawią się same, jeśli tylko nastroisz swój mózg na ich przyjęcie.

Od kogo w takim razie zależy Twoje szczęście? Od kogo zależy czy kochasz swoja pracę? Od kogo zależy ile zarabiasz? Od kogo zależy ile masz czasu dla siebie i swoich bliskich? Od kogo zależy to, czy z radością wstajesz każdego poranka?