Cykl fotografii “Pasażerowie”

Cykl fotografii “Pasażerowie”

Ilekroć wychodzimy z domu na ulice zatłoczonego miasta czy niewielkiej, spokojnej miejscowości, mijamy setki, a czasem tysiące nieznajomych twarzy. W pośpiechu lub zadumaniu, z uśmiechem lub grymasem niezadowolenia, stoimy w kolejkach, spacerujemy, czekamy i spieszymy się. Niejednokrotnie nawiązujemy kontakt z nieznanymi osobami, ot dla zabicia czasu, z ciekawości, w przypadkowej sytuacji. Jedni są zapamiętywani, inni zwyczajnie ignorowani, czasem nawet nie widzimy ich twarzy; Ci drudzy (najczęściej) nie pozostawiają żadnego śladu w naszym życiu. O pierwszych mówi się, że musieli stanąć na naszej drodze, coś udowodnić, czegoś nauczyć, zachwycić i przeciwnie – przyczynić się do komplikacji. W ułamku sekundy potrafią zmienić nastrój. Wywołać uśmiech. Wzruszyć. Rozbawić i sfrustrować. Stają się pomocą i obciążeniem. Na ogół nie myślimy o tym jak dużo się zmieniło wraz ze zmianą drogi, czasu czy innych zrządzeń losu. I nie zdajemy sobie sprawy jak wiele nas omija. Wielu tłumaczy to “przeznaczeniem”, odgórnie przewidzianym losem. Jedni plują sobie w brodę, drudzy zganiają na Boga. I mało kto powie, że świata nie da się przewidzieć. Najzwyczajniej.

Prawdą jest, że są osoby, które jedną rozmową, jednym gestem potrafią zmienić nasz cały światopogląd. Albo przynajmniej znaczną jego część. I te same gesty, te same słowa, na innych nie zrobią wrażenia. Z kolei coś, co my zlekceważymy, innego poruszy i zmieni. Jedno szczere spojrzenie przeszyje doszczętnie.

Takie wrażenia wywołał Tomasz Kizny (1958 rok), polski fotograf i dziennikarz, autor cyklu “Pasażerowie. Moskwa. Warszawa. Berlin. Paryż”. Jego nieprzeciętnym pomysłem było zejście do podziemi czterech, tytułowych stolic europejskich, w celu zrobienia tysiąca portretów ludzi z końca XX wieku. Wszystko odbywało się w metrach danych miast, w miejscach zastygłych, zawieszonych w chwili. Obcy dla siebie ludzie zamknięci w jednej przestrzeni, zazwyczaj nienawiązujący relacji ze współpasażerami. Zamyśleni i nieobecni, każde zmierzające w swoim kierunku. Jak pisała Małgorzata Szejnert: “Twarze w takim zawieszeniu pełniej świadczą o ludziach, niż twarze zaprzęgnięte do czynności dnia, (…). To szczególna okazja dla fotografa, którego interesuje nie sytuacja, lecz osoba.” Wśród fotografowanych znajdują się takie osoby jak: Manfred Shur (pielęgniarz, metro berlińskie), Franz Fiebieger (muzyk i malarz, metro berlińskie), Marzena Ekier wraz ze swoim pupilem (nauczycielka języka francuskiego, metro warszawskie), Arkadij Wasiliewicz Bułygin (Rosjanin, artysta grafik, metro moskiewskie), Anna Schulze (asystentka prawnika, metro berlińskie). Każde z nich zupełnie inne; ludzie w różnym wieku, o innych stylach, nastrojach i odmiennych spojrzeniach. Jedni wyglądający na zmieszanych zaistniałą sytuacją, inni pewni siebie, uśmiechnięci. Wyrażający targające nimi emocje: nostalgię połączoną ze spojrzeniem pełnym historii, radość i bystrość, dumę, a także zmęczenie, często wyrażone podkrążonymi lub zamkniętymi oczami. Ta różnorodność sprawia, że fotografie stają się wyjątkowe, niepowtarzalne, a jednocześnie niezwykle szczere. Odbiorca ma możliwość spojrzeć w oczy człowiekowi, którego prawdopodobnie nigdy nie spotka, którego nigdy osobiście nie pozna, a jednak otrzyma pierwiastek jego prywatności. Tym co łączy dane postacie jest motyw podróży, związanego z nim przemijania; z pewnością sięga to problemu ulotności życia, składającego się z wielu, często ignorowanych, chwil. Osoby spoglądające na nas z fotografii mogą nieść w sobie ważne przesłanie, skierowane do każdego z osobna. Być może przekażą ważną myśl ukrytą w tajemnicy chwili, pozwolą ujrzeć własne odbicie, towarzyszące emocje. Miliony osób spogląda na nich z własnej perspektywy, z upływu czasu czy zdobytych doświadczeń. Pozostawili po sobie ślad, do którego można powrócić i wyobraźnią przenieść się do końca XX wieku. Dzięki temu cykl “Pasażerowie” staje się kapsułą czasu dla przyszłych pokoleń.

Każdego dnia mamy możliwość dokonywania zmian. Nie tylko w nas samych, ale również u ludzi, których napotykamy na swojej drodze. Mamy możliwość wywołania uśmiechu u drugiej osoby. Wsparcia psychicznego i zasiania myśli “Jestem potrzebny”. Uświadomienia, że “Jestem wyjątkowy”. Także wśród ludzi żyjących długo przed nami dostrzec można własne odbicie, znaleźć odpowiedzi na frustrujące pytania lub zrozumieć, że da się bez nich żyć. Dzięki takim artystom jak Tomasz Kizny staje się to prostsze. To niezwykle ważne mieć świadomość upływającego czasu, jak i tego, że z pozoru obcy dla nas ludzie mogą okazać się szczególnie bliscy. Kto wie jak wiele portretowani pasażerowie są w stanie nam przekazać?